Jarek Dąbrowski, 01.03.2003
Mało kto jest skory przyznać, że jego własne przekonania mają podłoże irracjonalne [M. Agnosiewicz, "Biologia przekonań" http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1955]
Nie jest prawdą, że ateista czy agnostyk nie potrafi udowodnić podstaw swojego światopoglądu. ów racjonalistyczny światopogląd opiera się bowiem na podstawach empirycznych, czyli na aktualnym stanie nauki. [L. Keller, "Odparcie fideistycznych argumentow" www.racjonalista.pl/kk.php/s,2057]
Samopoznanie jest ograniczone i kształtowane przez mózgowe centra kontroli w podwzgórzu i układzie rąbkowym (limbicznym). Centra te zalewają naszą świadomość wszelkiego rodzaju uczuciami - nienawiści, miłości, winy, strachu i innymi - którymi zajmują się filozofowie etyki, pragnący odsłonić standardy dobra i zła. Cóż więc, chciałoby się zapytać, ukształtowało podwzgórze i układ rąbkowy? Powstały one w toku ewolucji na drodze doboru naturalnego. Musimy trzymać się tego prostego stwierdzenia biologicznego, jeśli chcemy wyjaśnić w pełni problemy etyki i filozofów etyki, o ile nie epistemologii i epistemologów. [E. O. Wilson, "Sociobiology"]
Wierzę w Boga, bo nie wierzę w krasnoludki [Wuj zbój, "Nienaukowość naukowego ateizmu" http://www.geocities.com/jarkowi/articles/Ateizm/freethinkers.html]
nowoczesna
nauka obalająca mit Boga
czyli
Gdy Rozum śpi, budzą się upiory.
Gdy Rozum się budzi, upiory czmyhają w popłochu. Bowiem upiory giną bezpowrotnie, jesli padnie na nie światła, racjonalna myśl.
Ale co robią upiory, gdy Rozumowi przebudzenie tylko się śni?
Ach! Wtedy zaczynają się dla upiorów interesujące czasy. W pełgającym blasku chaotycznych myśli Rozumu śniącego o jawie, upiory mogą przybrać na wzroście, wadze, i realności. Lgną więc upiory do ogarka jak ćmy, uważając jednak, żeby dumnego z siebie płomyka nie zgasić nieopatrznym ruchem skrzydeł. "My, stworzenia z jego snu, musimy pilnować, żeby nie przyłapał się na drzemce". Dlatego upiory robią co mogą, żeby tylko nie wyglądać jak upiory. Przede wszystkim starają sie utrzymać Rozum w przekonaniu, że lśni on pełną jasnością jawy. Jarzą się więc w ciemnościach, udając blask niby to odbity od Rozumowej mądrości i wiedzy. Rozsądne upiory tropią też zawzięcie zacofane upiory o upiornej aparycji, aby potem je publicznie zmasakrować w imieniu Rozumu. I tak z czasem przeżywają tylko te upiory, które najskuteczniej umieją odwieść Rozum od prób sprawdzenia, czy z jego myśli bije rzeczywiście taki blask, jak by olśniewająca biel upiornych szat sugerowała.
Trudno obudzić śpiący rozum. A najtrudniej obudzić śpiący rozum przekonany, że nie śpi!
Tylko co to wszystko ma wspólnego z neuroteologia, czyli z dziedziną neurologii, zajmującą się neurologicznymi aspektami odczuć o charakterze religijnym i mistycznym? Neuroteologia to bardzo ciekawa nauka. Wyniki badań neuroteologicznych pokazują na przykład, jakie części mózgu biorą udział w mistycznych i religijnych odczuciach. Pokazują, na jakie funkcje mózgu te odczucia wpływają. Pokazują też, w jaki sposób można te odczucia wywoływać za pomocą dość prostych stymulacji elektrycznych, oraz jest związek pomiędzy tendencjami do religijności i mistycyzmu a biochemiczną aktywnością organizmu (na przykład, z poziomem dopaminy, związku chemicznego wspomagającego przekazywanie impulsów nerwowych w pewnych obszarach mózgu). Te naukowe wnioski mają istotne znaczenie zarówno dla racjonalnie ateistycznego jak i dla racjonalnie teistycznego obrazu świata. Ateiście potwierdzają one spójność światopoglądu nie zawierającego Boga. Teiście tłumaczą, że nawet bezpośrednie odczucie Bożej obecności nie jest żadnym dowodem ani na prawdziwość otrzymanego objawienia, ani choćby na istnienie Boga. I teiście i ateiście daje więc neuroteologia wolność wyboru światopoglądu zgodnego z jego wewnętrznym przekonaniem, a nie światopoglądu wymuszonego przez siłę słów uznanego autorytetu lub przez przejmującą swoim realizmem wizję płonącego krzaka.
Gdy Rozum czuwa, neuroteologia odstrasza upiory.
Ale gdy Rozum śni jawę, neurologia sama staje się upiorem!
Naiwny ateista, święcie a nielogicznie przekonany o naukowych podstawach swojej wiary, dostrzeże bowiem w neuroteologii kolejny naukowy argument, zdecydowanie faworyzujący ateizm wzgledem teizmu. Jasno świecąca biel naukowych szat, w jakie ubiera się metafizyczne (tzn. pozanaukowe, tu - dotyczące istnienia Boga) wnioski neuroteologiczne, upewnia naszego naiwnego ateistę, że jego rozum nie śpi. A im bardziej jest on w swoim śnie przekonany o przebudzeniu, tym mniej jest gotów sprawdzić, czy jego "jasne myśli" nie kryją w sobie kardynalnych błędów logicznych. Wszelkie próby namówienia do krytycznego spojrzenia na własne rozumowanie odrzuca on tym gwałtowniej, im jaśniej świecą mu w oczy nowe szaty upiora i im wiecej uciętych upiornych głów spada mu pod nogi. "RACJĘ MAM I BASTA!" zawoła nasz racjomalista, a zbyt dociekliwych oponentow obrzuci pogardliwymi wyzwiskami i zdecydowanie wyprosi za drzwi. Za wszelką cenę będzie się starał nie dopuścić do nikogo (a szczególnie do siebie) myśli, że u podstawy jego "naukowego" światopoglądu może leżeć kosmiczna bzdura.
Tak, jak w poniższym dialogu, napisanym pod wrażeniem wymownego zakończenia półrocznej bodajże rozmowy, prowadzonej przez wuja Jarka zbója na ateistycznym forum serwisu racjonalista.pl (mienącego się bazą intelektualną polskich racjonalistów) z jednym z organizatorów tego serwisu, występującym pod pseudonimem Mariusz Agnosiewicz:
- M: Bog to złudzenie. Dlatego robisz błąd
przyjmując istnienie Boga. Rozumiesz?
- W: Nie rozumiem. Skąd wiesz, że Bóg to złudzenie?
- M: Z nauki, fizyku, z nauki. Neuroteologia pokazuje, że
wrażenie Boga powstaje w mózgu.
- W: Jak kopniesz mnie w nogę, to wrażenie bólu tez powstanie w
mózgu...
- M: Nie myślisz! Ból to przejaw prawidłowej, a Bóg -
nieprawidłowej pracy mózgu.
- W: Trochę myślę. Skąd wiesz, kiedy mózg pracuje
prawidłowo, a kiedy nie?
- M: Proste. Ból odpowiada na realy bodziec, a wrażenie Boga
możesz np. kupić u laboranta.
- W: Hmmm. Wrazenie bólu też można kupić u laboranta,
wywołać przez rozkojarzenie pracy mózgu!
- M: Tak. Ale KAŻDE wrażenie Boga jest rozkojarzeniem mózgu.
Więc się nie podniecaj.
- W: Nie podniecam się. A ty skąd wiesz, że wrażenie Boga
nie może pochodzić od Boga?
- M: Bo neurolog łatwo wywołać "objawienie" nawet u
idioty, ale u idioty nie wywoła rozsądku. Rozsądek jest
więc prawdziwy, a Bog to złuda.
- W: Czyli i ból to złuda? Powtarzam:: skąd wiesz, że
wrażenie Boga nie może pochodzić od Boga?
- M: Nie udawaj, ze nie rozumiesz! Stąd, że neuroteologia
pokazuje, że Bóg to złudzenie, szum!
- W: Czekaj... Robisz teraz błedne koło, szkolny błąd
logiczny!
- M: Sam błądzisz, co widać jasno z tego, że twoje
poglądy prowadzą cię do wiary w Boga. Dlatego odwracasz
głupio uwagę, imputując mi wyimaginowane błedy. Na dodatek
ignorujesz moje odpowiedzi!
- W: Co zignorowałem? Czy moglibyśmy wrócić do merytorycznej
rozmowy? Uzasadnij, że nie robisz błędnego koła w twojej
argumentacji o Bogu.
- M: Ja mówie merytorycznie, o faktach. Ty jesteś zaślepiony
wiarą i nie chcesz ich przyjąć.
- W: Jakich znowu faktów nie chcę przzyjąć?
- M: Że Bóg to złudzenie!
- W: Nie rozumiem. Skąd wiesz, że Bóg to złudzenie?
- M: Tłumaczę ci: neurooteologia pokazuje, że
wrażenie Boga to wynik rozkojarzenia mózgu!!! I skończmy tę
głupią gadkę, bo znajomi się ze mnie śmieją,
że bronię przed tobą ateizmu nurzając się w
jakichś intelektualnych odchodach.
- W: Na razie użyłeś tylko jako ostatecznego argumentu
dokładnie tej tezy, której słusznośc miałeś
udowodnić. To się nazywa błędne koło i jest szkolnym
błędem logicznym. Poza tym unikaj impertynencji.
- M: Nie uciekaj mi w atak ad homineem,, to nie żadne impertynencje.
Taki cięty i ironiczny jest mój styl. A ty nie dajesz mi sie
wypowiedzieć. Nauka ma poważne
przesłanki za tym, że Bóg to złuda.
- W: Jakie przesłanki?
- M: Na przykład znany jest związek miedzy
"objawieniami" a stanem psychicznym delikwenta.
- W: Ten zwiazek pokazuje ci, ze Bog to złuda?
- M: Tak, bo pokazuje mi, ze moge wyjaśnić
"objawienia" bez odwoływania sie do Boga.
- W: I wobec tego usuwasz Boga brzytwą Okhama?
- M: Właśnie.
- W: Ale brzytwa Okhama służy sensownie tylko do usuwania zbędnych hipotez.
- M: Tak więc usuwam zbędną hipotezę: Boga.
- W: Usuwasz hipotezę zbedną DO CZEGO?
- M: Zapomniałeś, co mówileś? Skup się. Usuwam
hipotezę zbędną do wyjaśnienia objawień.
- W: Ale Bog to nie hipoteza do wyjaśniania objawień!
- M: Tak? To do czego jest komu potrzebbna ta absurdalna hipoteza?
- W: Do życia w zgodzie ze sobą samym.
Dlatego brzytwa jej nie usuwa.
- M: Znów cię mam! Samooszukujesz się. Chcesz, żeby ci
bylo fajnie, a prawda cię nie obchodzi.
- W: Skad wiesz, ze to ja się samooszukuję, a nie ty?
- M: Bo ja szukam prawdy, a nie takiego swiatopogladu, ktory mi najbardziej
odpowiada.
- W: Jesteś masochistą?
- M: Nie kpij. Szukam prawdy, niezależnie od tego, czy jest ona
przyjemna czy nie.
- W A prawdę poznajesz w tak naukowy sposób, w jaki badasz hipotezę
istnienia Boga?
- M: Jasne. Nauka jest jedna, a mój światopogląd jest naukowy,
oparty na nauce, nie na wierze.
- W: Czyli skąd w końcu wiesz, że wiara w Boga jest
błędem? Czy każda miła teza jest błędna?
- M: Bez przesady. Ale jeśli jest ona sprzeczna z nauką lub z
logiką, to jest błędna.
- W: Czyli to nauka pokazuje ci, że Bog jest złudzeniem?
- M: Przecież już tyle razy mówiłem, że tak.
- W: Czekaj... To znów robisz błedne koło, ten sam szkolny
błąd logiczny! Wiesz, że nauka pokazuje ci, że Bóg jest
złudzeniem, bo wiara w Boga jest samooszukiwaniem się, zaś
wiesz, że wiara w Boga jest samooszukiwaniem się, bo nauka pokazuje,
że Bog jest złudzeniem... To nie ma sensu!
- M: Nie odwracaj uwagi rozpaczliwymi formalnymi zaczepkami. Mówimy o
faktach. Jesteś zaślepiony wiarą i nie chcesz tych faktów
przyjąć.
- W: Jakich to znowu faktów nie chcę przyjąć?
- M: Że Bóg to złudzenie!
- W: Nie rozumiem. Skąd wiesz, że Bóg to złudzenie?
- M: Przeciez podałemi ci już; dwa naukowe argumenty!
- W: Toż to już twoje chyba czwarte błędne koło! Nie
kręci ci się jeszcze w głowie?
- M: Znów mnie celowo obrażasz. Ja przecież wiem, że nauka
nie daje absolutnej pewności i tylko zbliża się asymptotycznie
do prawdy. Ty zaś uparcie ignorujesz fakty naukowe. A na dodatek z tego,
że nauka nie daje całkowitej pewności o nieistnieniu Boga,
wnioskujesz, że Bóg istnieje! Zachowujesz się zupełnie
jak ten antynaukowiec Kłósak, co go Leszek Kołakowski wyśmiewał! Mam tego dość, koniec rozmowy, idę
pisać poważne artykuły krytyczne o religii!
Ech.
Zdrówko -- wuj zbój
Epilog: patrz artykuł "Gdy anioł staje się omamem".