Jarek Dąbrowski (wuj zbój, http://wujzboj.republika.pl) 29 Maja 2005

 

Są to fragmenty rozmowy z Mariuszem Agnosiewiczem, na temat pochodzenia religii i doznań religijnych. Patrz tez:

- "Biologia przekonań", http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1955

- "O naukowym ateizmie i teologii wojujacej", http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2046

- "O wierze w zbyteczność wiary", http://www.geocities.com/jarkowi/articles/Ateizm/agnosiewicz-odpowiedz.html

- "Neuroteologia racjomalna", http://www.geocities.com/jarkowi/articles/Ateizm/neuroteologia.html

- "Dichtung und Wahrheit", http://www.geocities.com/jarkowi/articles/Ateizm/doDeklaracjiPSR.htm

- "Nienaukowość naukowego ateizmu", http://www.geocities.com/jarkowi/articles/Ateizm/freethinkers.html

 

 

Cuda scjentyzmu

 

Jakiś czas temu, Mariusz Agnosiewicz popełnił artykuł opisujacy jego poglądy na temat pochodzenia doznań religijnych ("Biologia przekonań"). Zdaniem Mariusza, są to poglądy naukowe. Zdanie Mariusza było już tematem moich z nim dyskusji; ostatnio sprawa poróciła na wokandę. W poniższych fragmentach wybranych z tej nowej rozmowy uzasadniam, że Mariusz nie przedstawił po prostu wyników badań naukowych, lecz interpretacje tych wyników w świetle metafizyki scjentyzmu. Co ciekawsze, ta metafizyka scjentyzmu opiera sie na samowywrotnych założeniach: jeśli wziąć kryterium stosowane przez scjentyzm do oceny wartosci twierdzeń i światopoglądów i zastosować je do scjentyzmu, to uzyskuje się odpowiedż: "scjentyzm to bajki dla dzieci"...

 

Mariusz: Rozumiem, że wierzącym wyjaśnienie ewolucyjne istnienia religii może się nie podobać, mogą je kwestionować jako nie do końca pewne. Jasne, ale jest ono - z racjonalnego takoż naukowego punktu widzenia - "o niebo" pewniejsze niż wyjaśnienie teistyczno-kreacjonistyczne. [Moje stanowisko jest następujące:]

 

  1. Ja nie twierdzę, że neuroteologia dowodzi nieistnienia Boga w sposób naukowy.
  2. Ja nie twierdzę, że znam przyczyny wszystkich przeżyć religijnych
  3. Ja twierdzę, że nauka dostarcza nam zupełnie naturalistycznego wyjaśnienia przyczyn religii i religijności.
  4. Przyjmuję to wyjaśnienie jako aktualnie najsensowniejsze.

 

Każdy tak postępuje w tysiącu spraw na co dzień, bo to jest myślenie racjonalne. /.../

 

Tak czy inaczej sęk jest w tym, że ja nie twierdzę, że nie istnieje Jehowa, który steruje ci dopaminą i neuronami, aby nawiązywać z tobą kontakt i mówić ci, jak żyć i jak fajnie będzie jak umrzesz. Podobnie jak nie twierdzę, że zza chmur co jakiś czas nie wychyla się Zeus, który rzuca piorunami. /.../ Sprzeciwiam się wszelako poważnemu traktowaniu wersji teistycznej, tak jak sprzeciwiam się poważnemu traktowaniu wierzących w Wolframika [dzięki któremu świeci żarówka]. To są bowiem wersje na bakier z racjonalizmem. A za racjonalistę chcę się uważać :)

 

Jeśli twoje stanowisko jest racjonalne, to nie mniej racjonalne jest stanowisko kogoś kto twierdzi, że gromy wywołuje Gromowładny.

 

Wuj: Nie mam zadnego powodu, by wierzyc w Gromowladnego. Tak samo, jak nie mam zadnego powodu, by wierzyc w twoje scjentyczne (a nie naukowe! - mam znow uzasadnic?) teorie o doznaniach religijnych. Gdybym wiec wierzyl w Gromowladnego, bylbym irracjonalny; podobnie bylbym irracjonalny, gdybym wierzyl w twoja pozanaukowa interpretacje neuroteologii.

 

Ale mam powody, by wierzyc w Boga - i dlatego wierze w Niego, i czynie to w sposob racjonalny.

 

[Wierzę w Boga, bo nie wierzę w krasnoludki.]

 

Mariusz: Wyznawca Gromowładnego nie ma /.../ - dokładnie tak jak ty, czyli subiektywnie - powodów, aby wierzyć w Jehowę. Ale ma, by wierzyć w Gromowładnego. I wierzy. Tak samo racjonalnie, jak i ty.

 

Wuj: Potrafisz podac POWOD, dla ktorego w praktyce nadajesz wlasnie pojeciom naukowym pozanaukowe, ontologiczne znaczenie? Potrafisz poprawnosc tego powodu uzasadnic [obiektywnie,] zgodnie z naukowymi kryteriami, czyli nie odwolujac sie do [nieobiektywnych,] pozanaukowych dogmatow?

 

Mariusz: Jeśli tłumaczymy cokolwiek przyczynami nadnaturalnymi, z odwołaniem do wizji, to nie ma powodów, aby poważnie nie traktować każdej innej wizji i indywidualnych urojeń.

 

Ja nie proponuję żadnego scjentyzmu, tylko wyjaśnienie pewnego zjawiska w oparciu o przyczyny naturalne (a nie ponadnaturalne). W podobnym paradygmacie tłumaczę wszystkie zjawiska.

 

Jeśli obalasz ten paradygmat to jednocześnie stawiasz znak równości między naturalnym wyjaśnieniem piorunów a wyjaśnieniem z Zeusem.

 

Schemat twojego rozumowania jest taki:

 

  1. Odrzucam wyjaśnienie nadnaturalne "x"
  2.  Odrzucam wyjaśnienie naturalne "y"
  3.  Przyjmuję wyjaśnienie nadnaturalne "z"

 

Wuj: Twoje wyjaśnienie "y" NIE JEST NATURALNE, lecz wyssane z palca.

 

Mariusz: Powiedz to S. Pinkerowi i innym naukowcom, którzy tak tłumaczą rozwój religii i - o zgrozo - publikują to w pismach naukowych.

 

Wuj: Z faktu (oczywistego), ze na postrzeganie i reakcje czlowieka wplywaja warunki pracy mozgu wynika tylko tyle, ze jesli warunki pracy mozgu sie zmieni, to zmieni sie postrzeganie i reakcja.

 

Co jest jednak podstawową przyczyną ustalajacą warunki pracy mozgu? Zastanowmy sie nad mozliwoscia odpowiedzi na to pytanie, rozpatrujac serie pytan i odpowiedzi:

 

P: Dlaczego pisze teraz na komputerze?

O: Bo pewne impulsy dochodza do rak z mojego mozgu.

P: Dlaczego sa one wysylane?

O: Bo siatkowka oka zostala odpowiednio pobudzona.

P: Co pobudzilo siatkowke?

O: Strumien fotonow.

P: Skad sie wzial ten strumien fotonow?

O: Z wzbudzonych stanow elektronowych pewnych atomow.

P: Dlaczego te stany sie wzbudzaja?

O: Bo taki jest wynik oddzialywania atomow z elektronami.

P: Dlaczego one tak oddzialywuja ze soba?

O: Bo takie sa prawa mechaniki kwantowej.

P: Czym sa te prawa?

O: Opisem oddzialywania miedzy bardzo drobnymi obiektami.

P: Czym sa te obiekty?

P: Tym, co oddzialuje ze soba wedlug praw mechaniki kwantowej.

 

KAZDE poszukiwanie wyjasnien w ramach nauki sprowadza sie w taki sposob do opisu relacyjnego (tzn. podajacego tylko zwiazki miedzy pojeciami, bez wnikania w to, czym owe pojecia sa):

 

P: Dlaczego te obiekty tak sie zachowuja?

O: Bo takie sa prawa.

P: Czym sa te prawa?

O: Opisem oddzialywan miedzy obiektami.

P: Czym sa te obiekty?

O: Tym, co oddzialywuje ze soba wedlug tych praw.

 

Nauki przyrodnicze podaja tylko i wylacznie ZWIAZKI miedzy zjawiskami, ktore nauki te badaja. Nauka nie sa w stanie - ze wzgledu na to, co odroznia ją od filozofii i czyni weryfikowalną za pomoca doswiadczenia zmyslowego - podac JAKIEJKOLWIEK informacji na temat tego, czym sa SPOWODOWANE te zjawiska.

 

Innej niz relacyjna odpowiedzi na pytanie: "Co jest przyczyną doznan religijnych" (lub "Co jest przyczyną mojego pisania na komputerze?") udzielia jedynie filozofia. Bowiem - jak juz zauwazylismy - jest to POZANAUKOWE pytanie. Jesli okreslasz, ze prawa fizyki opisuja zachowanie sie realnie istniejacej materii bedacej jedynym istotnym dla nas elementem skladowym swiata (materialistyczna teoria odbicia) a nie cos innego (sa inne teorie odbicia!), wypowiadasz sie filozoficznie, nie naukowo.

 

Zas konkretną filozofie przyjmuje sie dlatego, ze te wlasnie uwaza sie za potrzebną, wlasciwą do przyjecia - a inne za zbedne, niewlasciwe. Dla mnie FILOZOFIA SCJENTYCZNA JEST ZBEDNA: zawiera zbedne zalozenia i logiczne sprzecznosci oraz prowadzi do wnioskow szkodliwych w praktyce. Na IDENTYCZNEJ zasadzie filozofia Gromowladnizmu lub krasnalizmu jest dla mnie ZBEDNA. Natomiast filozofia monoteizmu z Bogiem w roli glownej jest dla mnie PRZYDATNIEJSZA, o niebo przydatniejsza od scjentyzmu czy krasnalizmu.

 

Mariusz: Moje wyjaśnienie jest naturalne dlatego, że nie odwołuje się do cudów

 

Wuj: Twoje wyjaśnienie nie odwoluje się do cudow wywolanych przez wymyslona osobe. Za to odwoluje sie do cudow wywolanych przez wymyslona nie-osobe!

 

Odwoluje sie do cudow w formie czystej fantazji: bezzasadnie traktuje pojecia naukowe tak, jakby stanowily one odbicie tego, co stanowi podstawe naszego swiata. Innymi slowy, bezzasadnie traktuje te pojecia tak, jakby odpowiadaly ontologicznie istniejacym obiektom i jakby na tych obiektach konczyl sie swiat dostepny czlowiekowi.

 

Mariusz: Twoje poglądy sprowadzają się do tego, że ukatrupić chcesz preferowanie jednych ciągów przyczynowo-skutkowych nad innymi. Ponieważ uważasz, że nauka nic nie mówi o przyczynach a tylko o relacjach, więc tezy o przyczynach takich czy innych zjawisk to jest filozofia, czyli czyń coś się podoba, co ci pasuje, z czym ci się lepiej żyje itd.

 

Wuj: Nic nie UWAZAM. To jest FAKT, nie opinia.

 

Mariusz: Równie dobrze można sobie przyjmować tezę, że wszystko co widzimy to jest jeden wielki zwid demona zwodziciela.

 

Wuj: Widzimy nie to, co jest, lecz to, co widzimy. Odbieramy DOZNANIA, nie rzeczywistosc. Z relacji miedzy doznaniami ZMYSLOWYMI tworzymi nauke. Doznania zmyslowe to tylko te z naszych doznan, ktorych istotną tresc mozemy przekazac innym obserwatorom w sposob pozwalajacy nam na sprawdzenie, ze nie nastapil blad w przekazie i na skorygowanie bledu, jesli taki nastapil.

 

Scjentysci uwazaja, ze tylko takie doznania przynoszą nam istotną dla nas wiedze o swiecie, i w zwiazku z tym traktuja pojecia naukowe jako opisy realnie istniejacych obiektow i twierdza, ze o innych obiektach mowic w ogole nie ma sensu. Na takim podejsciu opiera sie twoj stosunek do badan naukowych nad funkcjonowaniem mozgu.

 

Dogmat scjentyzmu ("tylko zmyslowe doznania przynoszą nam istotną dla nas wiedze o swiecie") jest arbitralny, nie posiada zadnego uzasadnienia.  W szczegolnosci, nie da sie go uzasadnic za pomocą samych doznan zmyslowych - przez co jest to dogmat samoobalajacy sie. Na podstawie dogmatu scjentyzmu, dogmat scjentyzmu nie przynosi nam istotnej dla nas wiedzy o swiecie - nalezy wiec go pominac. Nie powinno cie wiec dziwic, ze - jako czlowiek racjonalny, a nie racjonalista.pl - POMIJAM TEN DOGMAT.

 

Zamiast tego twierdze, ze "dostepne nam doznania przynosza nam calą  istotną dla nas wiedze o swiecie".

 

Na skutek analizy tych doznan (a propos: NIE, NIE MAM WIZJI) dochodze do wniosku, ze:

- pojecia naukowe są najlepsze do opisu doznan zmysowych;

- pojecia naukowe nie są opisami istniejacych bytow*;

- pojecia takie jak "Wolframek" są przydatne w celach alegorycznych;

- pojecia takie jak "Wolframek" nie są opisami istniejacych bytow*.

- istnieją inne byty podobne do mnie;

- istnieje jeden Bog, bedacy wszechmocną miloscią;

- wiele roznych wyznan i religii mowi o tym samym Bogu.

 

(*a przynajmniej nie ma powodow, by je za takie traktowac.)

 

Glowny problem z toba i innymi przedstawicielami twojej wiary polega na tym, ze przywlaszczacie sobie terminologie naukowa i robicie ludziom wode z mozgu twierdzac, ze wasze twierdzenia o swiecie sa naukowe - kiedy sa one tak "naukowe" jak "naukowa" jest wiara w Wolframka czy w inne krasnale. Winnym za taki stan rzeczy jest, niewatpliwie, nieufny stosunek do nauki, jaki charakteryzowal (i czesto nadal charakteryzuje) srodowiska teistyczne. W efekcie ateizm przyssal sie do nauki bez skutecznego przeciwdzialania ze strony teizmu, a w opinii spolecznej umacnia sie juz przez kolejny wiek przekonanie, ze nauka jest ateistyczna i ateizm na niej sie wlasnie opiera.

 

Jest to przekonanie zabobonne, oparte na niezrozumieniu zarowno metodologii naukowej jak i podstaw filozofii i logiki. Daje ono jednak swoim wyznawcom tak wielkie przekonanie slusznosci i przewagi nad "tymi idiotami i antynaukowcami z ciemnogrodu", ze nie pozwala im spojrzec spoza ich pychy na podstawy, na ktorych sie ono opiera. A opiera sie ono na mniej niz na prozni - opiera sie na sprzecznosci, czyniacej to zalozenie blednym wedlug jego wlasnej oceny.

 

Zdrowko -- wuj czynny zboj